Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2010

Minął rok, więc czas na CANDY

Minął właśnie rok od dnia, w którym umieściłam pierwszy post na tym blogu. Zakładając bloga nie miałam sprecyzowanego celu jego prowadzenia. Nie myślałam, że ktokolwiek będzie tu zaglądał. Zapytacie pewnie: to po co w ogóle zakładałam bloga? Przymierzałam się do tego od dłuższego czasu. Wcześniej rozmawiając ze znajomymi o tym co robię nie zawsze mogłam dokładnie wszystko opisać. W takich chwilach brakowało mi, żeby móc powiedzieć: "Zobacz sobie na mojej stronie internetowej lub na moim blogu." Stąd pomysł na blog rodził się już od dłuższego czasu aż przyszedł ten właściwy moment. Pojawił się bardzo spontanicznie podczas oglądania moich starych zdjęć i do dzisiaj nie wiem jakie emocje wtedy mną kierowały, że usiadłam do komputera i bez zastanowienia założyłam bloga. Było to 28 maja zeszłego roku. Przez jakiś czas prowadzenie bloga a w szczególni aktywność na Waszych blogach była dla mnie całkowitą abstrakcją. Nie przywiązywałam do tego szczególnej uwagi aż pomału pomału zac

Nie kończące się przyloty ptaków

To chyba rzeczywiście nie kończące się przyloty ptaków. Ten, który dzisiaj przyleciał to chyba jakiś zalotnik. Ptaszek z kwiatkiem w dzióbku, no no...... W piątek mija roczek mojego bloga i chyba już takim zwyczajem blogowym stało się ogłaszanie w ten dzień candy. Na razie nie wiem jeszcze czym się podzielę, chyba, że macie jakieś sugestie.

Jak obiecały tak przyleciały

Jak obiecały tak przyleciały. Przyleciały dzisiaj następne ptaki. Przyniosły ze sobą prezent (mam nadzieję, że dla mnie). Najpierw przyleciał jeden. Z lekką dozą nieśmiałości usadawiał się na ścianie. Potem nadleciały jeszcze dwa. Jeden też trochę nieśmiało. Za to drugi od razu poczuł się swobodnie. Przyniosły ze sobą prezent w postaci serduszka z kwiatuszkiem.... ....i tak oto w końcu usadowiły się na ścianie.

Ptactwa nigdy dosyć

Jak tak dalej pójdzie to nie wiem czy nie będę musiała otworzyć ogród ornitologiczny. Nieustannie zlatują się do mnie ptaki różnej maści. Najciekawsze jest to, że przylatują z różnych stron świata. Dzisiaj przyleciały dwa. Pierwszy to chyba jakaś kura. Niestety nie wiem skąd przyleciała, ponieważ kury hoduje się na całym świecie. Ona sama nie chce zdradzić miejsca swojego pochodzenia ani nawet swojej rasy. Kiedy tak krzątała się po moim mieszkaniu zrobiłam jej kilka zdjęć. Potem przyleciał drugi ptak. Ten to chyba przebył długą drogę. W każdym bądź razie wygląda, że nie pochodzi z naszej szerokości geograficznej. Może to jakiś rajski ptak. Też nie chce nic o sobie powiedzieć. Muszę powiedzieć, że zapowiadają już swój przylot następne. Nie wiem czy nastarczę karmy dla nich, ale o to będę się martwić później. Pozdrawiam gorąco wszystkich wielbicieli moich ptaków

Rozwiązanie zagadki

Dziesięć dni temu przy okazji zabawy w "dziesiąte zdjęcie" umieściłam takie oto zdjęcie z pytaniem: "czy ktoś wie co to jest?" Niestety nikomu nie udało się odgadnąć. Podaję więc rozwiązanie zagadki: Lata temu w ogrodzie mojego teścia pojawił się oset (tak wszyscy myśleli). Ponieważ bardzo spodobał się teściowi, nie wyplenił go a wręcz odwrotnie zaczął o niego dbać - podlewał go i nawoził. Oset miał piękne mięsiste, srebrzystobiałe liście z długimi, mocnymi kolcami. Dorastał do wysokości ponad dwa metry. Kiedy przy okazji szukania dziesiątego zdjęcia znalazłam to zdjęcie ostu, sprawdziłam w internecie czy to rzeczywiście oset czy jakaś inna roślina. Według mnie i według tego co znalazłam w necie to jest to popłoch pospolity. Tym razem to ja zapytam te z Was, które się na tym znają - czy jest to oset czy popłoch? Nie mam niestety zdjęcia wyrośniętej już rośliny. Dysponuje tylko takim oto zdjęciem, na którym ten niby oset jest jeszcze mały.

Namnożyło się tych kwiatków

Jakoś tak ostatnio mnożą się te kwiatki u mnie. Wyrastają wszędzie gdzie się tylko da i na czym tylko mogą. Może dlatego, że pogoda za oknem nie nastraja pozytywnie, kwiatki na balkonie też ledwo że ledwo, biedne bez słońca i ciepła. Trzeba więc sobie ukwiecić te dni chociaż w taki sposób. Po tych ostatnich pozostały mi już tylko zdjęcia.

Moja róża

Chyba każda z nas lubi dostawać kwiaty. Ja bardzo lubię, a w szczególności uwielbiam róże. Wiem, że w tym nie jestem oryginalna ale chciałabym się z Wami podzielić różą, którą niedawno dostałam od męża. Mam nadzieję, że po tym co napiszę będzie mi dalej je przynosił. Lubię kiedy mąż przynosi mi jedną różę, nie bukiet, nie trzy ani pięć ale jedną, taką wybraną z wielu innych róż. Jedna róża ma w sobie coś z "Małego Księcia" i zawsze przypomina mi tą książkę. Czuję do niej ogromny sentyment. Taki jeden kwiat róży zawiera w sobie tyle piękna, że w tłumie kwiatów pozostaje nie do końca poznany. Podoba mi się opis rozkwitania róży w "Małym Księciu": "Mały Książę, który śledził pojawienie olbrzymiego pąka, wyczuwał, iż wykwitnie z niego jakieś cudowne zjawisko, lecz róża schowana w swoim zielonym domku przygotowywała się powoli. Starannie dobierała barw. Ubierała się wolno, dopasowywała płatki jeden do drugiego. Nie chciała rozkwitnąć pognieciona jak ma